niedziela, 25 października 2015

Śnieżnobiały uśmiech, przyjemny zapach z pyska - czy to możliwe? Recenzja smakołyków dentystycznych i nasze zębiskowe doświadczenia

Ech, miesiąc temu na bąblowej facebookowej stronce wrzucałam filmik (KLIK!) zapowiadający notkę, która ukazuje się dopiero dziś... No ale w końcu jest, a w wersjach roboczych kilka szkicowych wersji kolejnych wpisów, które mam nadzieję uda mi się regularnie zamieszczać. Ale do rzeczy, miało być o zębach!


Po pierwsze i najważniejsze - z naszego doświadczenia wynika, że nic nie zastąpi mycia zębów. To tak naprawdę jedyny sposób, który pomoże w osiągnięciu wymarzonych efektów. Tu oczywiście potrzebna jest systematyczność i konsekwencja, której, przyznaję się bez bicia, często mi brakuje. Moim celem jednak jest wypracowanie w sobie takiego samego odruchu mycia zębów Bąblowi wieczorem, jaki mam względem samej siebie. Jesteśmy już od dłuższego czasu wyposażenia przez nasze panie wetki w pastę dla psów i szczoteczkę, ale Bąbel co tego drugiego zachowuje, delikatnie mówiąc, spory dystans... Najczęściej używam więc gazy z niewielką ilością pasty. Samo mycie zębów to pewnie w oczach Czarnucha tortura porównywalna z kąpielą :P Niestety nie da się tego (przynajmniej na razie) zrobić po dobroci, ale i tak widzę, że w porównaniu z pierwszymi próbami jest znacząca różnica i powoli zaczyna się przyzwyczajać do szorowania. 

Tej pasty używamy, spisuje się bardzo dobrze!

Bąbel miał raz ściągany kamień nazębny, przy okazji kastracji, gdy był pod narkozą. Od tego czasu poważniej zaczęłam zwracać uwagę na jego uzębienie i na kontroli pod koniec lipca wyszło, że nie jest najgorzej - trochę kamienia jest, ale osadu niewiele - czyli widać, że pańcia się stara, ale mogłoby być lepiej ;) Nie chcę narażać psa na kolejne zabiegi, i tym właśnie staram się najczęściej motywować samą siebie, gdy jedyne o czym myślę to "nie chce mi się...". 

Raz na jakiś czas wspomagamy się także smakołykami dentystycznymi i chcielibyśmy dzisiaj pokrótce cztery dla Was zrecenzować. Są to przemyślenia całkowicie subiektywne i to, że u nas się coś nie sprawdziło, nie znaczy, że u kogoś innego nie mogło odnieść sukcesu. No to zaczynamy!

Pedigree DentaStix/DentaStix Fresh

Tych smakołyków nikomu nie trzeba przedstawiać. Marka kojarząca się raczej z psim fast foodem proponuje coś, co ma być zarówno smaczne, jak i korzystne dla zębów naszych czworonogów. Przyjrzyjmy się składowi (dla średnich psów) wersji klasycznej oraz fresh.

Klasyk:
Skład: zboża, roślinne produkty uboczne, minerały (włączając trifosforan sodu 2,5%), mięso i produkty uboczne pochodzenia zwierzęcego, roślinne ekstrakty z białka, oleje i tłuszcze.
Dodatki dietetyczne: siedmiowodny siarczan cynku 1045 mg/kg, wołowy aromat 842 mg/kg, aromat kurczaka: 286 mg/kg. 
Składniki analityczne: surowe białko 9%, surowy tłuszcz 1,8%, surowy popiół 5,8%, włókna surowe 2,3%, wapń 0,69%, fosfor 0,58%, wilgotność 13,5%, energia metaboliczna 302 kcal/100 g.

Fresh:
Skład: zboża, roślinne produkty uboczne (m.in. 0.20% bezkofeinowego ekstraktu z zielonej herbaty i 0.06% olejku eukaliptusowego), mięso i mięsne produkty uboczne, minerały (m.in. 2.4% tripolisferanu sodu), roślinne ekstrakty białkowe, oleje i tłuszcze.
Dodatki dietetyczne: Siedmiowodny siarczan cynku (1.045 mg/kg).
Dodatki sensoryczne: Aromat kurczaka (45 mg/kg).

Nie porywa, ale przyznaję, że zdarzało się nam dawać Bąblowi dentastixy. Dodatki sensoryczne, taaak... Wsuwał je ze smakiem i widać było, że rzeczywiście musi trochę się napracować, żeby całość pogryźć i wyciamkać to, co przykleiło się do zębów - a więc podstawowe cechy smakołyków dentystycznych zaliczone. Tylko raz kupiliśmy na próbę DentaStix Fresh - jedyna różnica jest taka, że są zielone. Żadnej innej różnicy nie odnotowaliśmy (wymarzonego miętowego chuchnięcia również nie :P). Cena obu wersji także jest zbliżona - za siedem sztuk (łącznie 180 g) dla średniego psa (10-25 kg) zapłacimy zwykle między 6 a 7 zł. Bąbel wciąż niekiedy je dostaje, ale baaaaardzo rzadko odkąd odkryliśmy naszego faworyta w dzisiejszym zestawieniu, ale o tym za moment :)

Greenies

Kupiliśmy je na zooplusie (wersja Regular) przy okazji jakiejś promocji, na próbę, ale już do nich nie wrócimy. Były po prostu nijakie, zupełnie nie sprawdziły się u Bąbla. 

Skład: zboża, produkty uboczne pochodzenia roślinnego, roślinne ekstrakty białkowe, mięso i produkty uboczne pochodzenia zwierzęcego, owoce, minerały, nasiona, oleje i tłuszcze, drożdże.
Dodatki: barwniki, witamina A (7.529 j.m./kg), witamina D3 (1.543 j.m./kg), aminokwasowy chelat miedzi - hydrat (117 mg/kg), aminokwasowy chelat żelaza - hydrat (386 mg/kg), aminokwasowy chelat manganu - hydrat (92,6 mg/kg), jodek potasu (2,8 mg/kg), aminokwasowy chelat cynku-hydrat (1.278 mg/kg).

Nie zachwyca mnie ten nieprecyzyjny skład (co to za oleje i tłuszcze? nasiona? jakie?) i barwniki. Wypróbowaliśmy, nawet smakowały Czarnemu (mało rzeczy mu nie smakuje...), ale nic poza tym. Nie widziałam żadnego widocznego wspomożenia moich wysiłków z szorowaniem kłów, mimo wymownego kształtu smakołyka. Cena tym bardziej nie zachęca do ponownego zakupu: prawie 35 zł za opakowanie 6 szt. (170 g)!

Hunter Calcium Milk Bone


Mleczne kostki z wapniem - kolejna nasza zdobycz przy okazji jakiegoś większego zamówienia na zooplus. Tę kość ciumkał też Bąbel na wspomnianym na początku tego wpisu filmiku :) Smakowitość zatem potwierdzamy! I - co najbardziej zdumiewające w psich smakołykach - zapach przyjemny również dla właściciela!

Skład: mleko w proszku, kazeinian sodu, węglan wapnia, włókna zbożowe, żelatyna, włókna jukki, ekstrakt z rozmarynu.
Składniki analityczne: surowe białko 30%, surowy tłuszcz 1%, surowy popiół 5%, włókna surowe 1%, wilgotność 15%.

Mamy tu zatem do czynienia z zupełnie innym typem smakołyka dentystycznego, którego producent stawia przede wszystkim na wapń. Inaczej również przedstawiają się warianty rozmiarowe - dostępne są tylko dwa, 24 g (ok 7,5 cm) i 55 g (ok. 10 cm). My wypróbowaliśmy ten pierwszy, niestety tylko jedną sztukę (nauczona doświadczeniem z Greenies nie kupowałam tym razem całego opakowania...), więc nie możemy wydać rzetelnej opinii, ale po tym jednym razie moje odczucia były jak najlepsze. Rzeczywiście oddech psa był przyjemniejszy. I chyba od początku byłam pozytywnie nastawiona do tego produktu, ze względu na to, że jest to w końcu coś innego niż zwykły dentystyczny przysmak! Na pewno będziemy do niego jeszcze wracać i dalej testować. Cena nie jest najgorsza, za tę jakość mogę tyle zapłacić: 6 szt. za 14-15 zł.

Brit Care - Let's Bite Dental Care

And the winner is... Tak, tak to właśnie nasz faworyt! Kupiony zupełnie przypadkiem, z braku innych pomysłów, w zwykłym, stacjonarnym sklepie. Od kilku miesięcy jest to nasz absolutny numer 1! Występuje w dwóch wersjach: Mineral Stick (kształt przypominający dentastixy) i Brush Bone, i to właśnie ten drugi jest dla nas taką rewelacją (pierwszy też próbowaliśmy, jest dobry, ale jednak te kostki mają w sobie to coś :)).


Skład: hydrolizowane białko drobiowe, zboża, chlorofil, minerały. Barwniki i konserwanty zatwierdzone przez UE.
Składniki analityczne: białko 51,2%, tłuszcz 5%, wilgotność 12,7%, popiół surowy 1,3%, błonnik 2,4%.

Zdecydowanie bardziej przekonuje mnie ten skład niż dentastixów czy Greenies, chociaż mógłby być nieco bardziej precyzyjny. Kształt przysmaków jest świetny, sprawdza się idealnie - naprawdę WIDAĆ różnicę, osadu nazębnego jest mniej, chuchnięcia nie odstraszają, wręcz przeciwnie! Nie sądziłam, że jest to możliwe za sprawą smakołyków - i częściowo miałam rację, bo rzeczywiście nie są w stanie zastąpić szorowania paszczy Bąbla, ale ze wszystkich do tej pory przez nas wypróbowanych są najlepszą pomocą w utrzymaniu zębów w dobrym stanie. Za opakowanie 5 szt. (90g) zapłacimy średnio 8-9 zł. Bąbel właśnie wsuwa sobie tę zieloną kostkę, a ja planuję niedługo dokupić mu parę opakowań na zapas... ;)

A jakie są Wasze doświadczenia z psimi zębami? Czy myjecie zęby pupilom? Jakie smakołyki są Waszymi ulubionymi, a które w ogóle się nie sprawdzają? A może stosujecie jakieś pastylki, płyny i inne wynalazki - jeśli tak, to czy polecilibyście je? Ich cena często odstrasza... Bardzo jestem ciekawa Waszych przemyśleń.

I na koniec, z okazji Dnia Kundelka, pozdrawiamy z Bąblem wszystkie kundelki i życzymy ciepłych legowisk, pełnych misek i licznych głasków od kochanych ludzi!


piątek, 2 października 2015

Podsumowanie września i plan pracy na październik

Przyszedł czas na podsumowanie pierwszego miesiąca systematycznej, zaplanowanej pracy. Oczywiście mam sobie sporo do zarzucenia i nie wszystko udało się tak, jak sobie zaplanowałam, ale już wiem, że lepiej pracuje się z ustalonym harmonogramem, chociażby najbardziej ogólnym. I najbardziej cieszę się z tego, że codziennie treningi na dobre weszły mi w krew i dzień lenia nie oznacza już braku treningu tylko po prostu krótsze ćwiczenia ;) Chociaż przyznam, że 2-3 dni lenia się trafiły, ale nie wszystkie z mojej winy - czasem praca zawodowa decyduje za mnie. Zacznijmy jednak po kolei - ocenię wszystko nad czym pracowaliśmy w skali procentowej, odnosząc się bezpośrednio do tego, co sobie założyłam we wpisie wrześniowym. Liczba procentów odpowiada łącznie: mojemu stopniowi zaangażowania w ćwiczenia, spełnieniu danego założenia treningowego i widocznym postępom. Pod podsumowaniem znajdziecie jeszcze nasz plan pracy na październik, w wersji skróconej (dotyczący tylko szkolenia, pielęgnację i sprawy ogólne będziemy już raczej pomijać, pozostaną w domowym kajeciku, a na blogu skupimy się przede wszystkim na codziennych zachowaniu i sztuczkach), bo podsumowanie września mówi właściwie wszystko, ale dla nas to też pomoc, gdy mamy wszystko usystematyzowane w jednym miejscu :) No to do dzieła!

Próbujemy pozować - chyba powinniśmy to uwzględnić w planie ćwiczeń ;)


Podsumowanie września


A. Szkolenie i ćwiczenia:
  • chodzenie przy nodze na smyczy - częściej ćwiczone w pierwszej połowie miesiąca, są postępy, ale mogłyby być większe, gdybym i w drugiej połowie bardziej się w to zaangażowała - 60%
  • wzmocnienie przywołania - jest świetnie, nawet w trudnych rozproszeniach! ale nad tym nigdy nie przestaniemy pracować :) - 95%
  • zostawanie na dworze - paradoksalnie lepiej niż w domu, ale zdecydowanie za mało ćwiczyliśmy, i w domu, i na dworze - 10%
  • samokontrola z użyciem smaczków - smakołyki na dłoni, na dywanie w domu, na ziemi w parku - żaden problem! a gdzieś od drugiej połowy miesiąca świetnie wychodzi popisowy numer, czyli smaczki położone na łapach, gdy Bąbel jest w pozycji waruj ;) komenda zwalniająca 'proszę' działa, wcześniej czarnuch nie tyka nagród! - 95%
  • problemy wychowawcze - dzięki wzmożonej aktywności umysłowej i fizycznej Bąbel znacznie lepiej się zachowuje, jest bardziej przewidywalny, rozładowuje zdrowo energię, lepiej też się odwołuje (patrz wzmocnienie przywołania powyżej :)), zaczął też konkretnie reagować (=słuchać! chociaż czasem pyskuje ;)), gdy jestem na niego zła - a raczej ja nauczyłam się w odpowiedni sposób na niego krzyknąć, żeby oprzytomniał - ale wciąż nad tym pracujemy, ostatnio najbardziej kłopotliwe jest szczekanie i próby łapania i szarpania za smycz albo co gorsza części ubrań, wymuszanie zabawy - tu mniej więcej od dwóch tygodni mam znaczy postęp w reagowaniu na moje niezadowolenie z powodu takiego zachowania, ale wciąż różnie bywa i chciałabym też, żeby moi rodzice konsekwentnie reagowali w takich przypadkach - 50%
  • tropienie - więcej ćwiczyliśmy w pierwszej połowie miesiąca, za rzadko też na dworze, musimy popracować nad regularnością tych treningów, bo przynoszą świetne rezultaty (nochal pracuje, pies się zdrowo męczy, uczy się skupienia) - 30%
  • ćwiczenia z balansu ciała na piłce fitness - kupiliśmy ją dopiero w połowie miesiąca i zrobiliśmy po prostu taki 'tydzień fitness', gdy ćwiczyliśmy na niej codziennie, w przyszłym miesiącu planujemy dwa takie tygodnie (nie chce mi się pompować piłki co drugi dzień, a stale napompowana zabiera za dużo miejsca - ale dwa razy w miesiącu się napompuje ;)) - 60%
  • spacery - udało nam się zaliczyć kilka naprawdę świetnych wypadów na placyk treningowy (mini tor agility nie ma już dla Bąbla tajemnic!), dłuższych spacerów bądź psich wydarzeń (patrz poprzedni wpis na blogu ;)), właściwie co weekend Bąbel miał dodatkowe atrakcje i więcej aktywności fizycznej, mam nadzieję, że wraz ze zmianą pogody utrzymamy mimo wszystko tę tendencję, bo rezultaty są świetne :) - 95%


Sztuczki:
  • obrót wokół własnej osi w obie strony na dwie różne komendy - czasem zdarza mu się podskakiwać w czasie obrotu, ale ogólnie mamy to już bardzo dobrze opanowane - 90%
  • chodzenie na dwóch łapach, wstęp do tańczenia (obrót wokół własnej osi na tylnych łapach) - jest bardzo duży postęp i na pewno ważną rolę odgrywa tu też piłka fitness - w kolejnym miesiącu będziemy tańczenie kontynuować i zaczniemy pracę nad susełkiem - raz Bąblowi wyszedł przypadkiem właśnie przy okazji tych ćwiczeń, więc musi się udać! :) - 80%
  • rozróżnienie zdechł pies a turlaj się - tu mam zagwozdkę, bo turlanie Bąbel robi tylko na dworze i tam głównie ćwiczyłam to rozróżnienie, niestety jak na razie z marnym skutkiem, kilka zaledwie pozytywnie zakończonych prób, a tak to przeważnie jego entuzjazm każe mu od razu się turlać, bo przecież może trafi się lepsza nagroda niż za samego zdechlaka! to zatem będziemy zdecydowanie kontynuować, a poza tym chciałabym go przekonać, że w domu też można się turlać, bo na razie w grę wchodzi tylko powierzchnia naturalnie trawiasto-liściasta... za to domowy zdechlak coraz lepszy! - 30%
  • czołganie się - wymaga dalszych powtórek, ale jest postęp - 70%
  • płynne zmiany siad-waruj - jest lepiej, ale jeszcze nie idealnie - 50%
  • wprowadzenie komendy wstań - udało się rzutem na taśmę przedwczoraj, jako wstęp do tego co poniżej ;) - 80%
  • ukłon - zaczęliśmy ćwiczyć przedwczoraj (jako zamiennik wobec pierwotnie planowanego w harmonogramie podskoku - żeby nie ćwiczyć na raz tyle intensywnych sztuczek, jak tańczenie) i mamy już na koncie kilka idealnych ukłonów, ale czasem coś się gmatwa w futrznym łebku ;) opanowanie ukłonów do perfekcji to zadanie na październik! - 50%
  • slalom między nogami - na początku szło baaardzo opornie, ale po tygodniu już coraz lepiej, myślę, że jesteśmy gdzieś za połową drogi do perfekcji :) - 60%
  • dodatkowo zaczęliśmy też ćwiczenia dążące do wskakiwania na ręce - na początku miesiąca Bąblowi szło świetnie i już bez problemu jednym susem wskakiwał mi na kolana, gdy siedziałam na krześle, ale teraz jakby się przyblokował, więc będziemy próbować innych sposobów - 50%


B. Pielęgnacja:
  • mycie zębów - zdecydowanie za rzadko i wcale mnie nie zwalniają genialne dentystyczne smakołyki, o których będzie w jednym z kolejnych wpisów... - 10%
  • czesanie, czyszczenie uszu i oczu - mogłoby być lepiej, ale jest w miarę systematycznie, zwłaszcza czesanie, które Bąbel uwielbia - 70%
  • weterynarz - kontrola pazurów i wagi - 100%
C. Ogólne:
  • znacznie wzmocniona więź między mną a Bąblem - z tego chyba cieszę się najbardziej! :)
  • udało się też wypracować odruch brania na właściwie każdy spacer smaczków albo jakiejś zabawki, chociaż nie zawsze korzystamy z tego, co wzięliśmy ;) linka treningowa była często w użyciu w pierwszej połowie miesiąca, teraz rzadziej, bo mniej było treningów typowo plenerowych, ale będzie używana regularnie, żeby w razie czego opanować wariata;
  • muszę dalej pracować, żeby nie upominać Bąbla imieniem - chociaż jest postęp, bo w pierwszym odruchu mówię już teraz najczęściej "co ty robisz?!" i widzę, że czarny zaczyna kumać, że wtedy pańcia jest zagniewana ;)
  • zdjęcia wciąż przeważnie robi mój tata, ja tylko czasem telefonem - to musi się zmienić :)
  • wraz z początkiem roku akademickiego i intensywnej pracy, żeby napisać i obronić magisterkę w czerwcu (nie wspominając o obowiązkach wynikających po prostu z pracy zawodowej), muszę się porządnie zmotywować, żeby przygotować kilka wpisów na bloga 'do przodu' i zaplanować aktywność - pomysłów mam bardzo dużo, tylko muszę dobrze zorganizować to wszystko w czasie.

Coś mi chyba wpadło do oka w tym pędzie...


Plan pracy na październik


Do ciągłego ćwiczenia i utrwalania:
  • luźna smycz, chodzenie przy nodze
  • przywołanie w rozproszeniach
  • zostawanie w domu i na dworze
  • samokontrola
  • tropienie
  • balans na piłce fitness
  • konsekwentne upominanie lub ignorowanie Bubka przez wszystkich domowników w określonych sytuacjach, wypracowanie wspólnej metody postępowania i nie upominanie imieniem
  • utrzymanie aktywności fizycznej w formie dłuższych spacerów i treningów na placyku dla psów bez względu na temperaturę na dworze ;)

Sztuczki:
  • ciąg dalszy chodzenia na dwóch łapach i tańczenia
  • zróżnicowanie zdechł pies a turlaj się
  • siad-waruj-wstań i mixy tych komend
  • dopracowanie ukłonu
  • dopracowanie slalomu między nogami
  • dopracowanie czołgania się
  • kontynuacja ćwiczeń prowadzących do wskakiwania na ręce
  • wprowadzenie podskoku
  • wprowadzenie komendy suseł
  • wstęp do świadomości zadka (Sigma naszą inspiracją! :D)


Jak zawsze jesteśmy otwarci na wszelkie Wasze porady, wskazówki, krytyki - piszcie proszę! :) Zdjęcia w tym wpisie są z jednego z ostatnich spacerów. Postaram się jednak w przyszłym miesiącu mieć jakąś konkretną dokumentację postępów czarnucha :) I na pewno powstanie niedługo ogólny wpis na temat sztuczek - lista tych, które umiemy, które ćwiczymy i które nam się marzą, stopniowo aktualizowana. Bo przecież nie wiecie nawet, że popisowym numerem Bąbla jest sztuczka "wstydź się", którą umie już od dawna! :) To tyle, lecimy na wieczorny meeting na psiej polance w parku!

Wszyscy lewa noga do przodu! :D