niedziela, 15 listopada 2015

Sztuka na czterech łapach #1 - Konrad Krzyżanowski "Portret żony z pieskiem" 1911

Kilka dni temu ujawniłam pomysł na serię wpisów łączących moje dwie pasje - sztukę i psy - pytając co o tym sądzicie na facebooku. Bardzo mi miło, że tyle osób zainteresowało się tym tematem! Jako już prawie historyk sztuki (na ostatnim roku studiów) i szczęśliwy pracownik Muzeum Narodowego we Wrocławiu chciałabym pokazać dzieła, na których znajdują się psy i na tej podstawie opowiedzieć o nich kilka słów- nie tylko o czworonogach ;) Dziś zatem zapraszam na pierwszy wpis z cyklu Sztuka na czterech łapach!

Zaczniemy spokojnie i dość klasycznie, ale na pewno w kolejnych wpisach znajdą się także dzieła, które będą pewnie budziły różne wątpliwości i - mam nadzieję! - dyskusję. Niejednokrotnie też przyjrzymy się psu jako elementowi symbolicznemu w sztuce. Chciałabym pokazać jak najszerszemu gronu osób, że sztuka nie jest czymś odległym, elitarnym, zamkniętym w zakurzonych gablotach i mrocznych muzealnych salach. Muzea to nie cmentarzyska, tylko największe skarbce życia i jego przejawów na przestrzeni wielu epok. Warto je odwiedzać choćby dlatego, żeby zadać sobie proste pytanie czy coś nam się podoba czy nie, i dlaczego. Nie wszystko przecież musi się nam podobać! :) A mieć swoje zdanie to już pierwszy - i bardzo ważny - sposób kontaktu ze sztuką. Dopiero za tym mogą iść dalsze poszukiwania kto to namalował, kiedy, dlaczego tak a nie inaczej... Ale nie muszą. Najpierw warto po prostu popatrzeć i poszukać w tym wszystkim czegoś dla siebie. No dobrze, już koniec tego przydługiego wstępu, włączył mi się tryb popularyzatora sztuki ;) I skoro o patrzeniu mowa, to popatrzmy!


Konrad Krzyżanowski Portret żony z pieskiem 1911


Konrad Krzyżanowski - komu mówi coś to nazwisko? Wydaje mi się, że jest to jeden z mniej rozpoznawalnych artystów młodopolskich i zdecydowanie rzadziej pojawiający się choćby w podręcznikach szkolnych. Dla porównania - inni malarze z jego pokolenia to m.in. Wojciech Weiss, Józef Mehoffer czy nieco starszy Władysław Podkowiński, których nazwiska pewnie większości kiedyś obiły się o uszy (nawet jeśli niektórzy tego nie pamiętają ;)). Krzyżanowski nie jest jednak w żadnym stopniu od nich gorszy! Ja osobiście bardzo lubię jego malarstwo i dlatego wybrałam go jako twórcę inaugurującego cykl tych wpisów. Poniżej dwa moje ulubione obrazy jego autorstwa:

Fortepian, 1906, Muzeum Górnośląskie w Bytomiu

Chmury w Finlandii, 1912, Muzeum Narodowe w Krakowie

Konrad Krzyżanowski urodził się w 1872 roku w Krzemieńczuku na Ukrainie, a zmarł w wieku 50 lat, w 1922 roku w Warszawie. Od początku kształcił się pod kątem malarstwa - najpierw w Kijowie, potem w Akademii Sztuk Pięknych w Petersburgu, która była wówczas cenioną uczelnią. To właśnie kierunek na Petersburg lub Monachium obierało wielu polskich artystów tamtych czasów. Z Akademią petersburską związani byli poza Krzyżanowskich także tacy artyści jak Wojciech Gerson, Ferdynand Ruszczyc czy Henryk Siemiradzki, a także Stanisław Witkiewicz - ojciec Witkacego. Krzyżanowski został z Akademii relegowany, po czym udał się właśnie do Monachium. 

Autoportret, 1907, Muzeum Tatrzańskie w Zakopanem

Osiadł w Warszawie w 1900 roku, ale przez całe życie kilkakrotnie odwiedzał Włochy, Paryż, Londyn oraz Ukrainę, gdzie m.in. na krótko był profesorem malarstwa w Polskiej Szkole Sztuk Pięknych w Kijowie. W Warszawie w latach 1900-1904 wspólnie z Kazimierzem Stabrowskim założył prywatną szkołę malarską, później zawieszoną i wreszcie reaktywowaną po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Przez kilka lat był również profesorem warszawskiej Szkoły Sztuk Pięknych. 

Zaliczany do artystów młodopolskich, przełomu XIX i XX w. i razem z Weissem i Wojtkiewiczem do wczesnego ekspresjonizmu, Krzyżanowski zasłynął przede wszystkim jako wybitny portrecista, chociaż malował także pejzaże oraz zajmował się rysunkiem i ilustracją. Wykonywał m.in. winiety i inicjały dla "Chimery", bardzo znanego wówczas czasopisma literacko-artystycznego. Publikowali w nim m.in. Bolesław Leśmian, Jan Kasprowicz, Stefan Żeromski, Władysław Reymont, Stanisław Wyspiański czy Leopold Staff... Chyba nic więcej nie trzeba dodawać :) Stroną plastyczną czasopisma zajmowali się poza Krzyżanowskim tacy artyści jak Edward Okuń czy Józef Mehoffer.

Piękny portret Dagny Juel Przybyszewskiej z 1901 roku, niestety zaginiony w czasie II wojny światowej

Konrad Krzyżanowski w 1907 roku poślubił sportretowaną na naszym obrazie Michalinę Piotruszewską, pochodzącą z rodziny ziemiańskiej z Wołynia, która także była malarką i jego uczennicą w warszawskiej Szkole Sztuk Pięknych. Artysta bardzo często portretował swoją żonę - i nierzadko z czworonogami :) Poniżej przykłady:

Portret żony z kotem, 1912, Muzeum Śląska Opolskiego w Opolu
Żona i teściowa [i pies ;)], 1913, Muzeum Sztuki w Łodzi

Na naszym obrazie pani Michalinie Krzyżanowskiej towarzyszy biały kudłaty piesek - czy ktoś z Was pokusi się o próbę zidentyfikowania rasy/typu rasy? Ja jestem nienajlepsza w te klocki ;) Może to szpic? Niesamowicie podobają mi się jednak guzikowe oczy i nos, namalowane tak miękko i naturalnie, podobnie jak sierść, której puchatość czuć od razu!



Na naszym obrazie widać charakterystyczny, "zamaszysty" sposób malowania Krzyżanowskiego, obecny w wielu jego dziełach oraz doskonałą pracę ze światłocieniem (psie łapy i futro!). Są to najważniejsze środki ekspresji w jego twórczości. Gdy spojrzymy na jego obrazy z bliska, zobaczymy wyraźne pociągnięcia pędzla, rozedrganą, dynamiczną strukturę - z daleka jednak wydają się niemal gładkie, choć jakby lekko zamglone, poruszone, niekiedy bardzo impresyjne. W tym przypadku z bliskiej odległości widać także nieregularne krakelury, czyli spękania warstwy malarskiej.

Portret żony z pieskiem można zobaczyć na żywo w Muzeum Narodowym we Wrocławiu - do czego gorąco zachęcam, bo żadna reprodukcja nie jest w stanie zastąpić bezpośredniego kontaktu. Nie jest to obraz mały - prawie metr na metr to całkiem konkretny rozmiar, dzięki czemu piesek nie jest detalem uzupełniającym kompozycję, jak to często w sztuce bywało, ale równorzędnie portretowaną postacią. Dla mnie osobiście bardziej interesującą i urodziwą niż żona artysty ;) Mam też nieodparte wrażenie, że to pies jest bardziej zaangażowany w pozowanie, czy po prostu zaciekawiony tym, co się dzieje, zaś pani Michalina jest zrelaksowana i może nieco znudzona. Z drugiej strony czasem gdy patrzę na jej minę mam wrażenie, że myśli sobie "no tak, siedzi i teraz nie mogę się ruszyć, a obiad na gazie..." ;)

Jest to jeden z moich ulubionych obrazów spośród rozmaitych dzieł przedstawiających psy, jakie znajdują się we wrocławskim Muzeum. Jasny, pogodny, pokazuje codzienność, którą pewnie większość z nas też zna - pupil siedzący na kolanach, ciepło jego futerka, wspólny odpoczynek. Nie ma tu żadnego "drugiego dna", skomplikowanych metafor, odniesień literackich - jest żona na fotelu z pieskiem na kolanach i doskonałe walory techniczne malarstwa Krzyżanowskiego.

Warto jednak pamiętać, ile rzeczy musiało wydarzyć się w dziejach malarstwa, aby mógł powstać taki obraz. Wydawać by się mogło najzwyklejszy, najprostszy codzienny kadr - ale śledząc tematy, jakimi zajmowała się przez wieki sztuka możemy zauważyć, że pomimo niektórych wcześniejszych przykładów to XIX wiek, a zwłaszcza jego druga połowa i początki wieku XX przyniosły wielkie przemiany i całkowite wyzwolenie tematu w malarstwie - wyzwolenie od polityki, historii, mitologii, religii. Czasy te pozwoliły też na coraz bardziej swobodną grę wyobraźni artysty z niegdyś poważnymi tematami, teraz na nowo interpretowanymi i ukazywanymi w wielu kontekstach. Idąc tym tropem docieramy aż do naszych czasów, kiedy to można malować już wszystko, na wszystkim i wszystkim. Czyli wszystko już było? Może tak, ale to już temat na zupełnie inną, i znacznie dłuższą dyskusję ;) Popatrzmy więc na koniec na naszego tytułowego pieska - mam nadzieję, że w ramach rozrastania się cyklu tych wpisów będę mogła Wam pokazać szereg przemian w sztuce i ról jakie nasze ulubione czworonogi spełniały na płótnie i nie tylko. Trafią się role symboliczne, role uzupełniające, prawie nic nieznaczące, ale także takie jak tu - proste, ciepłe portrety. W kontekście sztuki historia udomowienia psów i ich więzi z ludźmi nabiera nowych barw! Postaram się wplatać i takie wątki w przyszłe wpisy. Na razie proszę o Wasze uwagi i pytania :) I dla zainteresowanych podaję jeszcze link, pod którym można obejrzeć jeszcze trochę dzieł Konrada Krzyżanowskiego - warto! -> link


PS Skoro jesteśmy w temacie dotyczącym estetyki itp., to na blogu szykuje się remont i zmiana szaty graficznej :) Już wkrótce!

Komendy i sztuczki [lista aktualizowana na bieżąco]

Już od jakiegoś czasu zbierałam się do stworzenia takiego zestawienia, obok comiesięcznych podsumowań i pracy. Będę tu spisywać wszystkie komendy użytkowe i sztuczki, które umiemy, których się uczymy bądź dopracowujemy i które chcemy spróbować w przyszłości opanować. Lista będzie na bieżąco aktualizowana, a w planach mamy także filmiki pokazujące kompilacje umiejętności opanowanych przez Bąbla (jeden już dostępny TU - z turlaniem się, skokami przez przeszkody i stópkami). Jeśli też macie takie zestawienia, dajcie znać, chętnie uzupełnię naszą listę o nowe pomysły! :)

Umiemy:

  • siad
  • waruj
  • noga - chodzenie na kontakcie
  • łapa - obiema łapami
  • piątka - obiema łapami
  • nos - targetowanie; Bąbel dotyka nosem mojej dłoni, na dowolnej wysokości
  • wstydź się (nauczone tą metodą - polecam! -> link)
  • stópki - Bąbel stoi przednimi łapkami na moich stopach i idziemy do przodu
  • obrót wokół własnej osi w obie strony
  • skok przez kolano i na kolano (balans)
  • out
  • równaj - dostawianie do nogi
  • ósemka
  • slalom między nogami
  • hop - wskakiwanie na różne wysokości i powierzchnie (krzesło, moja noga itp.)
  • ukłon

Dopracowujemy:

  • zostań
  • wstań
  • zdechł pies
  • turlaj się
  • czołgaj się
  • tańcz - obrót wokół własnej osi na tylnych łapach
  • szukaj
  • cofaj się
  • suseł

Uczymy się:
  • na miejsce
  • kic-pac
  • trzymaj
  • puść
  • daj buziaka

Będziemy się uczyć:

  • target łapą - dotknięcie łapą wskazanego miejsca
  • wskakiwanie na ręce
  • skok do góry równocześnie ze mną
  • wskakiwanie na plecy
  • pokaż język/otwórz mordkę
  • przynoszenie wskazanych rzeczy na komendę (czyli bardziej zaawansowane trzymaj i puść ;))
  • sprzątanie swoich zabawek do koszyka
  • utrzymywanie różnych przedmiotów na łapach, na głowie, w pysku
  • obejście przewodnika wokół
  • rozróżnienie lewa - prawa
  • krzyżowanie łapek
  • suseł z trzymaniem w łapkach pluszaka
  • puszczanie bąbelków nosem pod wodą


wtorek, 3 listopada 2015

Podsumowanie października i plan pracy na listopad

Październik, a zwłaszcza jego druga połowa, okazał się pasmem sukcesów, pomimo tego, że czasu miałam mniej i musiałam złapać rytm praca-uczelnia-wszystkoinne ;) Duma mnie rozpiera (z Bąbla oczywiście!) i mam nadzieję, że to tylko zapowiedź kolejnych postępów - Czarny jest niesamowity! Nic więcej nie mówię, tylko od razu przechodzę do podsumowania :)


Podsumowanie października - szkolenie i ćwiczenia


Podstawy i ćwiczenia ogólnorozwojowe:

  • chodzenie przy nodze na smyczy - wciąż trochę za rzadko ćwiczone, ale udawało się ostatnio nawet bez smaka w ręce, tylko na sam target dłoni! - 80%
  • wzmocnienie przywołania - wysoki poziom cały czas utrzymany :) chociaż zdarzało się, że musiałam robić z siebie niezłą wariatkę krzycząc "AAAAAA!", gdy metody po dobroci (tzn. wołanie po imieniu i uciekanie) zawodziły ;) - 95%
  • zostań - jest poprawa w stosunku do zeszłego miesiąca, ale musimy jeszcze poćwiczyć, żeby wrócić do formy z czasu czerwcowego kursu - 40%
  • samokontrola z użyciem smaczków - niewielkie uwstecznienie jeśli chodzi o popisowe niezjadanie smaków położonych na łapach ;) ale też zdecydowanie mniej ćwiczyliśmy - do nadrobienia! - 70%
  • tropienie - za mało, za mało, za mało! z mojej winy, stanowczo do nadrobienia w listopadzie - 10%
  • ćwiczenia z balansu ciała - piłki fitness jednak nie napompowaliśmy w tym miesiącu, ale dosłownie rzutem na taśmę w ostatnim tygodniu opanowaliśmy niezłą sztuczkę związaną z balansem - przyklękam na jedno kolano (nogi pod kątem prostym!), a Bąbel wskakuje na moją nogę (udo/kolano?)! powierzchnia niewielka, więc chwieje się Czarne trochę, ale niesamowicie pewnie czuje się przy samym wyskoku i lądowaniu, nie spodziewałabym się tego, a to na pewno dzięki piłce! nie mogę tego zaprzepaścić, piłkę w listopadzie napompuję i przygotowujemy się do ćwiczenia wskakiwania na plecy :) - 60%
  • spacery - z powodu braku czasu mniej też było dłuższych i bardziej aktywnych spacerów, jednak zaliczyliśmy kilka fajnych treningów w plenerze, w tym jeden naprawdę świetny z naszymi psimi znajomymi, pod okiem niezawodnej Elizy :) wtedy też Bąbel opanował sztuczkę z kolankiem oraz dopracowaliśmy kilka innych ćwiczeń (patrz niżej ;)) - 80%


Sztuczki, różne komendy:
  • obrót wokół własnej osi w obie strony na dwie różne komendy - stwierdzam oficjalnie, że mamy to! :) teraz tylko szlifowanie i utrwalanie, coby się piesowi nie zapomniało - 100%
  • chodzenie na dwóch łapach, wstęp do tańczenia (obrót wokół własnej osi na tylnych łapach) -  są postępy, ale niezbyt wielkie, na pewno będzie lepiej, gdy wrócimy do regularnych treningów z piłką fitness - 70%
  • rozróżnienie zdechł pies a turlaj się - tu właściwie mogę napisać to samo co miesiąc temu... na dworze (koniecznie na trawie!) tylko się turla, w domu tylko zdycha i zagwozdka jak była, tak jest... długa droga przed nami, ale nie dam za wygraną! pracujemy też nad zdechlakiem "z wysokości" - to znaczy, żebym nie musiała wodzić Bąbla cały czas za nos przykucnięta obok, tylko żebym mogła stać normalnie wyprostowana ;) - 20%
  • czołganie się - jest znacznie lepiej i chyba nawet mu się spodobało ;) - 80%
  • płynne zmiany siad-waruj - no uwielbiam tego psa! idzie mu naprawdę niemal idealnie, myślę, że w listopadowym podsumowaniu napisze już, że to mamy! :) - 85%
  • ukłon - mamy to już prawie, prawie! :) - 90%

Prawie jak ukłon ;) Ale ten kontakt wzrokowy!

  • slalom między nogami - wciąż idzie nieco opornie, podobnie jak ósemka pomiędzy nogami, więc pracujemy dalej - 60%
  • ćwiczenia dążące do opanowania wskakiwania na ręce - tymczasowa blokada minęła i Bąbel już dzielnie wskakuje jednym susem na moje kolana, gdy siedzę na krześle - chyba przejdziemy powoli do dalszego etapu! :) - 70%
  • out - nasze najnowsze osiągnięcie dzięki wspomnianemu treningowi z elementami agility z Elizą, wciąż do dopracowania, ale Bąbel w końcu zrozumiał, że czasem naprawdę chcę od niego, żeby coś obszedł dookoła ;) - 70%
  • równaj do lewej nogi - spodziewałam się, że zajmie nam co najmniej dwa miesiące opanowanie tego w takim stopniu, w jakim mamy to po miesiącu - drobne poprawki i będzie idealnie! - 80%
  • stópki (czyli Bąbel oparty na moich stopach swoimi przednimi łapkami idzie ze mną do przodu :)) - na koniec zestawienia zatrzymałam hit hitów! byłam długo przekonana, że co jak co, ale z tą sztuczką nie damy rady, nie i już - ale pomyślałam ok, cierpliwości, spróbujmy powolutku, najwyżej zrezygnujemy... I MAMY TO! już w kilka dni Bąbel załapał o co chodzi, a teraz niekiedy nawet sam z siebie w czasie ćwiczeń ustawia się do tej sztuczki, myśląc, że o to mi chodzi, gdy długo nic nie mówię - pańcia pęka z dumy! :D - 100%!!!

Lecę!

Wiem co masz w tej ręce!
Wykończą mnie tymi skokami...

Plan pracy na listopad

[Standardowy plan obejmuje zawsze ćwiczenia podstawowe i ogólnorozwojowe oraz utrwalanie tego, co już opanowaliśmy, więc nie będę tego już przepisywać, skupię się na sztuczkach i dodatkowych elementach zaplanowanych na ten miesiąc.]

  • ciąg dalszy chodzenia na dwóch łapach i tańczenia
  • zróżnicowanie zdechł pies a turlaj się
  • dopracowanie outów, ukłonu, czołgania się, siad-waruj-wstań, slalomu między nogami i ósemki
  • kontynuacja ćwiczeń prowadzących do wskakiwania na ręce - level wyżej :) - i próby ze wskakiwaniem na plecy
  • wprowadzenie podskoku w miejscu równo z pańcią ;)
  • wprowadzenie komendy suseł
  • wstęp do świadomości zadka - cofanie się
  • elementy agility
  • RALLY-O - złapałam bakcyla jak nie wiem :) chcemy zacząć poważnie ćwiczyć, zgodnie ze wszystkimi zasadami, żeby móc w przyszłym sezonie wystartować w zawodach!

Nie uciekniesz mi!

Hop!


No, to mamy wszystko uporządkowane na ten miesiąc, nic tylko ćwiczyć! :) Zdjęcia w dzisiejszym wpisie były zrobione na jednym z październikowych wypadów na placyk. Oby pogoda sprzyjała takim treningom na (względnie) świeżym powietrzu ;)