sobota, 12 marca 2016

Bo czarny, to zły... O syndromie czarnego psa

Szczerze mówiąc, dopóki nie zapytałam na jednej z psich facebookowych grup, czy ktoś spotkał się ze stereotypami dotyczącymi czarnych psów, nie wiedziałam, że istnieje na to fachowa nazwa: syndrom czarnego psa. Dla mnie brzmi to co najmniej śmiesznie, ale jest to raczej śmiech przez łzy, bo osobiście nigdy nie miałam nic przeciwko czarnym zwierzakom i nie rozumiem jak można mieć - i mówi Wam to osoba, na którą w dzieciństwie skoczył czarny pudel, co spowodowało blisko 20 lat lęku przed psami! Bynajmniej nie z powodu ich koloru... Ale ok, przyjmijmy, że kolor sierści może mieć znaczenie i chociażby podświadomie czarny kojarzy się z czymś złym, mrocznym, agresywnym, nieprzewidywalnym, tajemniczym... Czarny pies to prawie tak bardzo zły omen jak czarny kot? Ponurak w Harrym Potterze był wielkim czarnym psem zwiastującym śmierć... Ale z jaką łatwością można było go pomylić z Syriuszem, któremu leżało na sercu przede wszystkim bezpieczeństwo głównego bohatera popularnej serii książek? (fanatyczka pozdrawia innych fanatyków, potterheads unite! :D).

Jak wspomniałam, zrobiłam szybki risercz na temat rzekomych mitów dotyczących czarnuchów w jednej z psich grupek na facebooku (bardzo dziękuję wszystkim, którzy aktywnie się wypowiadali!). Szczęśliwie okazało się, że właściwie nikt nie wierzy w tego typu bzdury! Udało mi się jednak "złapać" kilka ciekawych spostrzeżeń. Dużo osób mówiło o tym, że słyszało o takich negatywnych stereotypach lub wprost o "syndromie czarnego psa", ale raczej w kontekście tego, że czarne są najczęściej uznawane za nijakie (akurat mi zawsze jednolita czarna sierść wydaje się wyjątkowo oryginalna i wyróżniająca się... co człowiek to obyczaj ;)) i mają przez to mniejsze szanse na adopcję. Coś w tym musi być, ponieważ widziałam kilkakrotnie kampanie schronisk czy fundacji, które mówiły właśnie o "niewidzialnych" czarnych podopiecznych, którym trudno znaleźć dom... Czy to rzeczywiście kwestia "nieatrakcyjności" umaszczenia czy może jakieś podświadomie siedzące w nas negatywne skojarzenia z czernią? Na marginesie, absolutnym kuriozum jest dla mnie stwierdzenie, że czarny psy (ale także koty!) rzadziej są adoptowane, bo źle wychodzą na zdjęciach! Ekhem... Jakby to powiedzieć... Wystarczy chyba zerknąć TU. Czy ktoś ma jeszcze jakieś wątpliwości?



Spróbujemy jednak na chwilę podejść do sprawy adopcji czy kupna psa bardziej naukowo. Czytając o syndromie czarnego psa, natrafiłam na dwa bardzo ciekawe artykuły: jeden po polsku i jeden po angielsku. Chciałabym streścić tu interesujący fragment tego drugiego. Przeprowadzano kilkakrotnie badania naukowe dotyczące wizerunku czarnych psów. W jednym z nich, badani mieli za zadanie określić co sądzą o psach na zdjęciach - pokazywano im psy o jasnym i ciemnym umaszczeniu. Wygrało jasne umaszczenie, które oznaczało dla badanych psa bardziej przyjaznego i stabilnego emocjonalnie. Inne badanie pokazało jednak, że kolor nie jest czynnikiem decydującym jeśli chodzi o prawdopodobieństwo adopcji - najważniejsze dla potencjalnych opiekunów było to, czy pies jest rasowy. Następnym kryterium był rozmiar dopasowany do stylu życia i możliwości nowego właściciela oraz wiek (znany również na naszym podwórku problem psich seniorów...). Dopiero po tym wszystkim przychodziła pora na wybór pod względem koloru. Z kolei inne badania, wykonane w schroniskach w Los Angeles i w Nowym Jorku, pokazały, że czarne psy krócej czekały na adopcję niż czworonogi o innym umaszczeniu. Ciekawym przypadkiem są też badania wykonane znów na podstawie fotografii psów - czarne pudle były oceniane jako bardziej przyjazne od tych białych i właściwie nie ma psa, którego ludzie bardziej by uwielbiali od czarnego labradora!

Wszystko to pokazuje, że sytuacja nie jest czarno-biała. W pewnych miejscach na świecie adopcja czarnych psów nie stanowi problemu, z kolei w innych czarnuchy często muszą swoje wyczekać za kratkami zanim trafią do nowego domu. Niezaprzeczalnie jednak kolor nie jest pierwszą rzeczą, na którą zwracają uwagę chętni to adopcji - wszystkie badania pokazały, że ważniejsza była dla nich rasa, wiek i rozmiar.

Artykuł zwraca też uwagę na ważny aspekt badań dotyczących syndromu czarnego psa - należy zachować ostrożność i dystans w stosunku do ich wyników. Badania robione w tym samym czasie w różnych miejscach dawały odmienne rezultaty, z kolei badania robione w jednym miejscu rok po roku również różniły się, niekiedy znacząco. Każdy, kto chciałby udowodnić, że syndrom czarnego psa istnieje i jest dużym problemem, ma oręż w postaci literatury na ten temat i konkretnych badań. Ale ci, którzy uważają, że czegoś takiego nie ma mają także odpowiednią literaturę i badania! I znów perspektywa patrzenia zależy od miejsca siedzenia... Nie zmienia to jednak faktu, że samo zagadnienie jest dość złożone i wciąż interesujące.

Bardzo groźny i agresywny czarny pies...

Uff, odchodząc już od tego naukowego tonu i zbliżając się ku końcowi - kilka lżejszych historyjek ;)
Faktem jest, że właściciele czarnych czworonogów czasami spotykają się z nietypowymi reakcjami ze strony przechodniów - i to tych z psami, i bez. A jeśli jeszcze nasz czarnuch jest dość duży i przypomina wilka (patrz: psy w typie owczarków niemieckich ;)), to sprawa może być już całkiem przegrana. Czarny zły wilk! Czy może być coś gorszego? Najśmieszniejsze jest to, że z moim średnio-małym czarnym złym wilkiem też miałam takie przygody - niezbyt często, ale jednak na tyle często, żeby się nad tym zastanowić! Idący z naprzeciwka właściciele ze swoimi psami niekiedy brali je na ręce albo stawali w miejscu i czekali aż ich miniemy, ewentualnie chowali się w jakimś bocznym przejściu czy bramie. Miałam przy tym okazję widzieć jak na psa podobnej do Bąbla postury reagowali normalnie, czyli właściwie nie reagowali. Oczywiście powodów takich zachowań może być wiele i nie ma co uogólniać, każdy z nas zna te sytuacje, kiedy właściciel(ka?) słodkiego yoreczka nie zdaje sobie sprawy, jak walecznego teriera ma obok siebie i za wszelką cenę chce ochronić go przed światem, a zwłaszcza tymi strasznymi wielkimi psami. Ale nie o tym dziś miało być! Przynajmniej idąc z czarnym na spacer mogę czuć się bezpiecznie... ;)

Krążą również całkiem interesujące przesądy/teorie/przekazywane z pokolenia na pokolenie ostrzeżenia - niniejszym przekazuję je również Wam, abyście wiedzieli jak nie popełnić błędu! Nie należy wybierać szczeniaka z ciemnym/czarnym brzuchem, to po pierwsze, a po drugie, jeśli spotkacie psa z czarnym podniebieniem to lepiej brać nogi za pas! Prawdopodobnie obie te cechy mając w sobie coś złowrogiego... Spotkałam się też z intrygującym stwierdzeniem, że czarne psy mają intensywniejszy swój psi zapach - akurat mam zupełnie przeciwne odczucia, ale może ktoś z Was coś takiego zaobserwował?

Na koniec świetny przykład ludowej opowieści, którą przytoczyła jedna z psich facebookowiczek jako odpowiedź na moje pytanie o czarne psy: w noc świętojańską (lub w inną szczególną, tu autorka przytaczała z pamięci opowieść babci) czarownice brały czarnego psa (chociaż lepszy byłby kot, ale pies też się nadawał) - ale calutkiego czarnego, bez ani jednego włoska w innym kolorze (Bąbel w takim razie odpada, bo mu jakieś brązowe kłaki przy kolanach się zrobiły...) - i wrzucały go żywcem do garnka. Gotowały go dopóki nie została tylko jedna kość, której, według podania, zwierzęta z domieszkami innych kolorów nie mają. Przy użyciu tej jednej kostki mogły rzucać uroki przez najbliższy rok. Rewelacja! A dla fanów teorii spiskowych i zjawisk paranormalnych, polecam krótki akapit o kryptozoologii ;) Skoro w Wielkiej Brytanii czarny kot przebiegający drogę przynosi szczęście to przecież musieli coś wymyślić w zamian!

Jestem bardzo ciekawa jak Wy osobiście postrzegacie czarne psy czy czarne zwierzęta w ogóle i czy spotkaliście się kiedyś z jakimiś ciekawymi sytuacjami albo teoriami. Dajcie znać! A tak poza tym, to czarny jest bardzo twarzowy! ;)